Przybyszewo - krzyż

Pani Łucja Szczepański mówi, że krzyż stojący przy głównej ulicy Przybyszewa jest starszy od figurek. Ma więc dużo ponad 100 lat. W czasie wojny stał na ziemi Józefa Szulza, więc najprawdopodobniej postawili go jeszcze jego rodzice. Natomiast w latach wojennych właściciel schował go pod okopem domu. Mieszkańcy wiedzieli, że odwrócił krzyż, tak aby okupanci nie zauważyli figurki Pana Jezusa. W ten sposób przechował krzyż w jego pierwotnym stanie. Po wojnie gospodarstwo przejął Stanisław, a potem Zygmunt Kaźmierski. Ojciec z synem postawili krzyż na powrót. Najpierw ten oryginalny, a potem w latach pięćdziesiątych krzyż z nowego drewna. Pasyjka zawsze jednak była ta sama. Kilka lat temu gospodarstwo, już od Czesława Kaźmierskiego, odkupił Bogusław Pietrzak. W 2014 roku wymienił drewno krzyża. Naprawił też figurkę i zabezpieczył ramiona krzyża blachą. Na pewno bez napraw wytrzyma kolejne dziesiątki lat. Krzyż jest piękny, popielaty, nieco tylko przesunięty od wjazdu do posesji. We wrześniu 2014 roku został poświęcony.

(artykuł „Kurier Święciechowski” numer 55, lipiec 2016)

Przybyszewo - figura św. Jana

Na dole tej figury widnieje napis „Święty Janie Chrzcicielu módl się za nami”. Tymczasem najstarsi mieszkańcy wsi mówią, że jest to figurka świętego Nepomucena. Na pewno stała w Przybyszewie już w roku 1926, kiedy zamieszkali tu rodzice pani Łucji i pani Anieli. To oni wspominali, że ufundował ją Niemiec major Lehman, właściciel bardzo słabych, piaszczystych pól. Ponieważ jednego roku zboża wyjątkowo dobrze obrodziły, z wdzięczności za zbiory major postawił figurę świętego Nepomucena. Stanęła ona na polu, niedaleko cmentarza – na dzisiejszej ulicy Leśnej. Pani Łucja wspomina, że w dzieciństwie bawili się w chowanego wokół trzech pięknych marmurowych kolumn, na których stała figura. Kolumny, niestety, nie przetrwały wojny. Kiedy zbliżał się front, okupanci rozkazali usunąć z pejzażu wsi wszystkie figury i krzyże. Dotyczyło to oczywiście także świętego Jana Nepomucena. Właściciel, którym był już wówczas Bruno Walich, zdjął więc figurę z postumentu i postawił w mieszkaniu. Później w obawie przed jej zniszczeniem przez Niemców, przechowywał ją w  chlewie. W ten sposób uratował rzeźbę i wspomnienia o jej historii.
Zaraz po zakończeniu działań wojennych mieszkańców postanowili figurę na powrót postawić we wsi. Zajął się tym przede wszystkim ówczesny sołtys Wojciech Gzyl, ale także Jan Wójcik i inni mieszkańcy. Wspólnie zdecydowali, że figura stanie na niewielkim placu tuż za granicą z Lasocicami. Otrzyma metalowy płotek i nowy cementowy cokół. Dlaczego figurę nazwano świętym Janem Chrzcicielem, nie wiadomo. Czy ktoś zwyczajnie się pomylił, czy może z opowieści dziadków słyszał, że to figura Jana Chrzciciela – tego nigdy nie ustalono. Faktem pozostaje, że Przybyszewo ulicę, przy której stoi figura, także nazwano imieniem świętego Jana Chrzciciela. Raz w roku – w czasie Dni Krzyżowych –organizuje się też do figury procesje w intencji dobrych zbiorów. A przez lata figurą opiekowała się rodzina pana Mariana Dolaty. Najpierw jego mama, potem żona Helena, teraz synowa Barbara. Pomagały im panie Tomczakowa i Walczakowa, niektóre mieszkanki przynosiły kwiaty. Figurę otaczają drzewa i krzewy, zadbany jest trawnik, zawsze jest tu czysto i schludnie.

(artykuł „Kurier Święciechowski” numer 55, lipiec 2016)

Przybyszewo - figurka Matki Boskiej

Figurkę Matki Boskiej wieś ufundowała w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Zamówiono ją w Krakowie i w skrzyni pociągiem przywieziono do Przybyszewa. Za stacji wozem zaprzężonym w woły pod szkołę dostarczył ją Wawrzyn Wasiółka. Tam stanęła na wysokim okrągłym postumencie. Niestety, w czasie wojny Niemcy rozkazali ją zniszczyć. Jeszcze dziś niektórzy pamiętają, jak przywiązano łańcuchy do postumentu i ściągnięto figurę na ziemię. Na szczęście, mimo że zdemolowano cokół, figura pozostała w całości. Do domu zabrał ją Antoni Palutka. U niego stała aż do wyzwolenia. Kiedy Antoniego Palutkę wywieziono, Matka Boska po prostu we wsi została. Już w 1946 roku mieszkańcy zdecydowali, że wróci na swoje miejsce, obok szkoły. Zbudowano cokół, odnowiono figurę, zorganizowali poświęcenie w czasie dożynkowych uroczystości. A potem, zawsze w maju, gromadzili się przy niej na majowych nabożeństwach. Tak jest do dziś. Przez wszystkie powojenne lata mieszkańcy dbali o tę figurę, kilka razy ją malowali, ostatnio Grzegorz Matuszewski. Zawsze też sadzą przy niej kwiaty. Matka Boska na stałe więc wróciła do Przybyszewa.  

(artykuł „Kurier Święciechowski” numer 56, wrzesień 2016)