Strzyżewice - kapliczka

Na skrzyżowaniu ulicy Lotniczej i Skrzydlatej dokładnie od 70 lat stoi kapliczka z figurą Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezusa. Stanęła na posesji Jana Jurgi jako podziękowanie za przeżycie II wojny światowej i niemieckiej okupacji. Wtedy w 1947 roku, kapliczka była tuż obok drogi z aleją wierzb i lip. Pamiętają to najstarsi mieszkańcy Strzyżewic. Wnuczka Jana Jurgi, Bożena Stróska, wspomina, że samą kapliczkę jak i figurę ufundowali mieszkańcy, szczególnie panie z Żywego Różańca Matek. Wyglądała nieco inaczej, bo na fasadzie znajdowały się wyrzeźbione w tynku ptaki, korona, motywy roślinne oraz dwaj klęczący po bokach aniołowie. Dziadek Jan doprowadził do kapliczki prąd i umieścił na niej dwie lampy oraz światełka na koronie. Zapalał, gdy robiło się ciemno. Na kapliczce znajdowały się też napisy. Z prawej strony był napis: „Matko Różańcowa Maryjo”, z lewej strony: „Zawitaj bez zmazy Lilijo”, a po środku pod półką na kwiaty: „Ufundował Żywy Różaniec Matek w Strzyżewicach 1947 roku”. Na archiwalnym zdjęciu pokazujemy, jak wyglądała kapliczka tuż po postawieniu.
Czas zrobił swoje. Tynk z kapliczki zaczął odpadać i na wiosnę 1999 roku odnowiono ją. W maju kapliczkę poświęcił ksiądz proboszcz Stanisław Sikorski. Natomiast w 2006 roku kapliczka przeszła gruntowny remont. Wtedy otynkowano ją, wymieniono dachówkę, położono płytki, odnowiono figurkę. Nie ma więc już rzeźb i napisów na niej.
Kapliczką od zawsze opiekowali się mieszkańcy. Przed laty pani Jankowska, potem od 1981 do 2011 roku Agata Szymandera, a teraz Janina Krauze. Oczywiście inni także stawiają znicze, kwiaty, czasem świąteczne stroiki. O porządek dba oczywiście także Bożena Stróska. A przez wszystkie te lata przy figurze odprawiane są nabożeństwa majowe. Na wspólne modlitwy przychodzą przede wszystkim najstarsze mieszkanki Strzyżewic. W czasie ostatniej Wigilii właśnie przy tej kapliczce mieszkańcy śpiewali kolędy.

(artykuł „Kurier Święciechowski” numer 62, luty 2017)

Strzyżewice - figura

Figura powstała w 1938 roku jako wotum wdzięczności rodziny Feliksa Heartle’a za uratowanie ich syna. Została poświęcona przez proboszcza parafii św. Mikołaja ks. Stefana Abta w październiku 1938 roku. Jej losy były, niestety, dość burzliwe. Podczas II wojny światowej Niemcy kazali ją zniszczyć. Najpierw urwano jej głowę, którą mieszkańcy Strzyżewic – zarówno Polacy, jak i Niemcy – wspólnie potajemnie przymocowali. Później ponownie została zniszczona. Urwane ręce i głowa pod osłoną nocy zostały schowane w domach mieszkańców, a utopiony w stawie w majątku korpus – wyłowiony i ukryty w stodole w sianie. Dzięki temu figura przetrwała. Po wojnie początkowo była przechowywana w stanie takim jak w czasie wojny. Później jednak mieszkańcy Strzyżewic zebrali pieniądze na jej odbudowę. Niestety, pomimo wysiłków nie udało się przywrócić jej pierwotnego wyglądu sprzed wojny. Nowa figura została ponownie poświęcona w 1947 roku przez księdza Kowalskiego (krewnego ówczesnego zarządcy majątku pana Zakrzewskiego). Na cokole zostały wtedy umieszczone napisy: od frontu „Niepokalanej Maryi Dziewicy Królowej Polski” od zachodu „Co wroga ręka zburzyła Serce Maryi” i od zachodu „Ofiarnie na nowo stawiły Strzyżewice”. Cokół zdobiło godło Polski oraz motywy roślinne. Figura kolejny raz została odnowiona (malowanie) w 1970 roku. Odpadła wtedy ręka Maryi i została zakopana przy figurze. W 1999 roku z inicjatywy ks. Stanisława Sikorskiego dokonano renowacji figury. Dorobiono ręce, wypełniono ubytki i odświeżono malowanie.
Niestety, obecny stan figury dalece odbiega od ideału czy chociażby akceptowalnego wyglądu. Zalecona przez Towarzystwo Przyjaciół Strzyżewic ekspertyza wykazała, że figura „oklejona” betonem rozsypuje się i  wkrótce nie zostanie z niej zbyt wiele. Pragniemy przywrócić jej świetność sprzed wojny. Liczymy, że uda nam się zebrać wymaganą kwotę pieniędzy ( 25.000 zł.), aby postawić figurę na nowo. Obecna, stojąca na cokole, mogłaby zostać umieszczona za szybą, aby była świadectwem historii i wspólnej inicjatywy mieszkańców Strzyżewic.

(artykuł „Kurier Święciechowski” numer 52, kwiecień 2016)  

O tej figurze pisaliśmy przed rokiem, kiedy to członkowie Towarzystwa Przyjaciół Strzyżewic postanowili prowadzić zbiórkę pieniędzy na jej odrestaurowanie. Okazało się, że stan figury jest bardzo zły, a zlecona przez Towarzystwo ekspertyza wykazała, że oklejona betonem figura może po prostu się rozsypać. Na renowację obiektu potrzeba 25.000 zł. Zbiórka ciągle więc trwa, a my przypomnijmy historię figury, którą opracowali członkowie Towarzystwa.
Figura powstała w 1938 roku jako wotum wdzięczności rodziny Feliksa Heartle’a za uratowanie ich syna. Poświęcił ją proboszcz parafii św. Mikołaja z Leszna ksiądz Stefan Abt. Podczas II wojny światowej Niemcy kazali figurę zniszczyć. Najpierw urwano głowę Matki Boskiej, którą mieszkańcy potajemnie przymocowali. Później zniszczono całość, ale zarówno ręce, jak i głowę rzeźby pod osłoną nocy ukryto w domach mieszkańców. Wyrzucony do stawu korpus wyłowiono i przechowywano w stodole, w sianie. W ten sposób rzeźba przetrwała wojnę. Po wojnie mieszkańcy Strzyżewic zebrali pieniądze na odbudowę figury. Ponownie została ona poświęcona w 1947 roku przez księdza Kowalskiego. Na cokole umieszczono napis: od frontu – „Niepokalanej Maryi Dziewicy Królowej Polski”, od wschodu – „Co wroga ręka zburzyła Serce Maryi”, od zachodu – „Ofiarnie na nowo stawiły Strzyżewice”. Cokół zdobiło godło Polski oraz motywy roślinne. Figura po raz kolejny była malowana w 1970 roku. Wówczas odpadła ręka Maryi, którą mieszkańcy zakopali przy figurze. W 1999 roku, z inicjatywy księdza Stanisława Sikorskiego, dokonano ostatniej renowacji figury. Wtedy dorobiono ręce rzeźbie, wypełniono ubytki, pomalowano.
Dziś figura czeka na remont i przywrócenie jej dawnej świetności.

                    Towarzystwo Przyjaciół Strzyżewic oraz Parafia pw. św. Józefa w Lesznie, 27 czerwca 2020 roku, zaprosili mieszkańców Strzyżewic na uroczystość poświęcenia Figury Matki Boskiej.       

Strzyżewice - krzyż

Mały krzyż zrobiony z dwóch gałęzi drzewa stoi na miejscu poprzedniego dużego krzyża drewnianego. Niestety, ten przechylał się i próchniał, więc właściciel Krzysztof Kędziora zdjął go z metalowego obramowania i w tym miejscu umieścił mały krzyż. Będzie on w ogrodzie do jesieni. Wtedy pan Krzysztof postawi nowy krzyż z sosnowego drewna. Już suszy je na swojej posesji. Przechowuje też oryginalną figurkę Pana Jezusa.
Ale historia krzyża sięga lat przedwojennych. Ze wspomnień najstarszych mieszkańców wynika, że ziemia i dom przy dzisiejszej ulicy Pilotów przed II wojną światową należały do Marii i Ignacego Zgorzelaków. To oni w 1927 roku postawili krzyż na drodze prowadzącej na tzw. drugą nitkę. Kiedy Ignacy Zgorzelak wyemigrował za chlebem do Francji, dom użytkował pan Łagódka. W czasie wojny Niemcy kazali krzyże likwidować – również ten na ziemi Zgorzelaków. Podobno wydarli go z ziemi, połamali i zakopali w zagajniku. Kiedy właściciel wrócił po wojnie z emigracji, postanowił postawić krzyż na nowo. To było w roku 1954 lub 1955.
A o tym zdarzeniu wiemy już od osób, które uczestniczyły w poświęceniu nowego krzyża. Od Antoniny Mendus dostaliśmy zdjęcie z tej uroczystości. Takie samo zdjęcie w swoim rodzinnym albumie przechowuje też Kazimiera Korytowska. Obie panie opowiedziały nam o poświęceniu krzyża. Przyszło na nie wielu mieszkańców, w tym sporo dzieci za Strzyżewic. Krzyż poświęcił ksiądz prałat Teodor Korcz z parafii w Lesznie, do której Strzyżewice należały. Na zdjęciu obok księdza stoją fundatorzy Maria i Ignacy Zgorzelakowie.
Ignacy Zgorzelak leży na cmentarzu w Strzyżewicach. Po jego śmierci rodzina ziemię i dom sprzedała. Oczywiście razem z krzyżem. A zamieszkali tu Cecylia i Stanisław Rychelowie. To oni przez lata opiekowali się krzyżem. Państwo Rychelowie byli teściami Krzysztofa Kędziory. Od tego momentu historię krzyża pamięta już pan Krzysztof. I to on powiedział nam, że od tamtych powojennych lat jeszcze dwukrotnie krzyż zmieniono na nowy. Ten pierwszy spróchniał około 1988 roku. Wówczas postawili nowy, a w podest wbudowali dwie zniszczone belki poprzedniego krzyża. Potem pan Krzysztof postawił jeszcze jeden, który z powodu zniszczeń musiał zdjąć rok temu. Teraz będzie to już czwarty krzyż po wojnie, a piąty w całej historii. Tak właśnie wspominają go mieszkańcy.

(artykuł „Kurier Święciechowski” numer 63, marzec 2017)

Strzyżewice - krzyż przy przedszkolu

Ten krzyż stoi przed budynkiem przedszkola. Mieszkańcy pamiętają, że jest tu od lat powojennych. Jeśli ktoś zna jego historię- prosimy o kontakt z redakcją.